Większość
współczesnych ludzi to niewolnicy telefonu. U mnie zachodzi zjawisko odwrotne –
telefon jest moim niewolnikiem. Rzadko dopuszczam go do głosu, co z pewnością
irytuje bardzo wąską grupę moich znajomych. Nie lubię rozmawiać przez telefon z
dwóch powodów. Po pierwsze nie widzę twarzy rozmówcy, a wyraz twarzy mówi
więcej niż tysiące słów. Po drugie wolę pisać, ponieważ wtedy mogę zastanowić
się nad sensem mojego bełkotu. Rozmowa przez telefon nie daje mi optymalnego
dystansu czasowego dla zwięzłego sformułowania myśli.
Wczoraj
zadzwoniła do mnie moja koleżanka ze studiów doktoranckich – Kasia. Oczywiście
nie odebrałem. Nie mogłem odebrać, bo nie słyszałem dzwonka. Nie słyszałem,
ponieważ zawsze jest wyłączony. Istnieje tylko jeden sposób, abym odebrał telefon.
Muszę wiedzieć, że ktoś do mnie dzwoni, więc najlepiej do mnie napisać. W swoim
życiu tylko cztery dziewczyny przeprowadziły ze mną rozmowę telefoniczną
dłuższą niż 10 minut. Podaję ich imiona w kolejności alfabetycznej: Ania,
Basia, Kasia, Marta. Tylko jedna osoba przez 26 lat mojego życia mogła do mnie
dzwonić o każdej godzinie dnia i nocy i zawsze odbierałem. To nie była miłość.
Romantyczna komunia dusz.
Kasia
lubi rozmawiać przez telefon, a ja lubię przez telefon słuchać. Powitała mnie
pięknymi słowami: „Grzegorzu, mój poeto facebookowy”. Zdanie to wiele znaczy.
„Grzegorz” to nie to samo, co Grześ. Grzegorz brzmi bardziej męsko. Zaimek
dzierżawczy „mój” – nie jestem już bezdomny, jestem czyjś, konkretnie Kasi.
Urocza perspektywa. „Poeta”, czyli artysta. I w dodatku „facebookowy” – czyli
ogólnodostępny, powszechny. Od razu urosłem o kilka centymetrów.
Kasia
przesłała mi artykuł do przeczytania. O seksie … O sowieckim seksie …
Przeczytałem. Zdolna dziewczyna. Na seksie nie znam się kompletnie, ale tekst
był świetny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz