Z
sentymentem wspominam czas spędzony na studiach. Całe 5 lat mieszkałem w
akademiku. Obok akademika był klub. Nazywał się Matrix. Nazwa adekwatna do
miejsca – nieraz można było tam ładnie odlecieć. Matrix odwiedzałem regularnie
(3-4 razy w tygodniu). Rano dreptałem na zajęcia, po południu czytałem Kanta,
Miłosza i harlequiny, wieczorem wybierałem się na dyskotekę. Nie chodziłem tam
wcale dla przyjemności, nie lubię głośnej muzyki, nie lubię alkoholu i nie
lubię kobiet. Lubię tańczyć, ale za bardzo nie potrafię, a i tak zwykle nie mam
z kim. Podobnie jak moja mama, uważam, że taniec w pojedynkę pozbawiony jest
głębszego sensu. Samemu to mogę potańczyć w domu, tu przynajmniej znajdzie się
jakaś miotła do obciskania. Więc chodziłem, aby obserwować. Zwykle obserwowałem
kobiety. Nie lubię kobiet, ale to nie znaczy, że jestem nieczuły na Ich
wdzięki. Czasami siadałem przy stoliku i modliłem się. Naprawdę, modliłem się,
by nikt się nie dosiadł. Raz miałem pecha, dla innych pewnie byłoby to
szczęście. Usiadła obok mnie piękna kobieta, brunetka i w dodatku pijana. Zwykle
nie mam ochoty na rozmowę z pięknymi kobietami. Nie pytajcie dlaczego. Już tak
mam i tyle. Z pijanymi kobietami nie rozmawiam wcale. Chyba jestem wstydliwy. Nie
pamiętam już, jak owa niewiasta zaczęła swój monolog, ja oczywiście milczałem
dłuższą chwilę. W przebłysku geniuszu powiedziałem, że zdradzę Jej swoje imię i
nawet postawię Jej piwo, jeśli będzie wiedziała, jak nazywa się przedmiot,
który zaraz wyciągnę z kieszeni. Zgodziła się bez mrugnięcia okiem, głupia. W
kieszeni noszę różne rzeczy – bilety, pieniądze, klucze, itd. A więc wyciągam
małe zawiniątko, kładę na stole i rzucam na moją Panią pytające spojrzenie. Ale
ładne koraliki – odparła. Dzięki Ci Boże, że nie wszyscy wiedzą, co to jest
różaniec – pomyślałem i pośpiesznie opuściłem salę.
Nowy projekt wydawniczy bezrobotnego nauczyciela - Grzesia i Jego kolegi piekarza - Pana T., a w nim potężna dawka humoru, a także szczypta emocjonalnych uniesień. Uniwersalne tematy w dziejach ludzkości - miłość, przyjaźń, przemijanie. Wszystko w imię dobra rodzimej literatury. Gorąco zapraszamy !!!
O mnie
- Grzegorz Sierocki
- Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz