O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

czwartek, 28 stycznia 2016

Matrix ciągle żywy ...

Z sentymentem wspominam czas spędzony na studiach. Całe 5 lat mieszkałem w akademiku. Obok akademika był klub. Nazywał się Matrix. Nazwa adekwatna do miejsca – nieraz można było tam ładnie odlecieć. Matrix odwiedzałem regularnie (3-4 razy w tygodniu). Rano dreptałem na zajęcia, po południu czytałem Kanta, Miłosza i harlequiny, wieczorem wybierałem się na dyskotekę. Nie chodziłem tam wcale dla przyjemności, nie lubię głośnej muzyki, nie lubię alkoholu i nie lubię kobiet. Lubię tańczyć, ale za bardzo nie potrafię, a i tak zwykle nie mam z kim. Podobnie jak moja mama, uważam, że taniec w pojedynkę pozbawiony jest głębszego sensu. Samemu to mogę potańczyć w domu, tu przynajmniej znajdzie się jakaś miotła do obciskania. Więc chodziłem, aby obserwować. Zwykle obserwowałem kobiety. Nie lubię kobiet, ale to nie znaczy, że jestem nieczuły na Ich wdzięki. Czasami siadałem przy stoliku i modliłem się. Naprawdę, modliłem się, by nikt się nie dosiadł. Raz miałem pecha, dla innych pewnie byłoby to szczęście. Usiadła obok mnie piękna kobieta, brunetka i w dodatku pijana. Zwykle nie mam ochoty na rozmowę z pięknymi kobietami. Nie pytajcie dlaczego. Już tak mam i tyle. Z pijanymi kobietami nie rozmawiam wcale. Chyba jestem wstydliwy. Nie pamiętam już, jak owa niewiasta zaczęła swój monolog, ja oczywiście milczałem dłuższą chwilę. W przebłysku geniuszu powiedziałem, że zdradzę Jej swoje imię i nawet postawię Jej piwo, jeśli będzie wiedziała, jak nazywa się przedmiot, który zaraz wyciągnę z kieszeni. Zgodziła się bez mrugnięcia okiem, głupia. W kieszeni noszę różne rzeczy – bilety, pieniądze, klucze, itd. A więc wyciągam małe zawiniątko, kładę na stole i rzucam na moją Panią pytające spojrzenie. Ale ładne koraliki – odparła. Dzięki Ci Boże, że nie wszyscy wiedzą, co to jest różaniec – pomyślałem i pośpiesznie opuściłem salę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz