Mój
kolega T. – piekarz to bardzo fajny chłopak, aczkolwiek mógłby się nieraz
wykazać większą delikatnością. Chyba wszyscy piekarze są tacy gruboskórni, to
pewnie od tej mąki. Mąka utwardza. T. utwardziła na wieki.
Pewnego
wieczora wychodzimy ze znajomego klubu w mieście i podążamy w kierunku banku.
Nie po pieniądze. Zresztą T. nie ma pieniędzy. Ja mam pieniądze, ale nie mam
karty do bankomatu. Idziemy w stronę banku, bo tam jest parking. Na parking ma
przyjechać samochód i nas zabrać do domu. Więc idziemy, tzn. ja już nie idę, bo
zatrzymałem się koło sądu. Siadam na schodkach koło sądu i płaczę. Płaczę, bo
lubię czasami sobie popłakać. Nadciąga T. i zdziwiony zadaje głupie pytanie –
Co ty k… robisz. Siedzę, nie widać – odpowiadam. Dlaczego ty ryczysz, jak baba?
– ripostuje T. A co nie wolno? Podnoś dupę i idziemy – krzyczy rozzłoszczony T.
A ja siedzę i wycieram załzawione oczy. Za chwilę dołącza do nas B. Lubię B.,
bo On jest bardziej wrażliwy od T. B. nie jest piekarzem i to wszystko
tłumaczy. B. jest kierowcą. Jeździ i podziwia krajobrazy, stąd potrafi
odpowiednio ocenić ludzkie uczucia.
Co
się stało? – pyta wyraźnie poruszony B. Tłumaczę Mu, że ta moja wymarzona Śnieżynka
nawet nie chciała na mnie spojrzeć i wyszła gdzieś z jakimś prymitywnym samcem
alfa. Aaa – troskliwie zagaił B. A teraz siedzę pod sądem i szukam
sprawiedliwości – kontynuuję. Co ty pierd… - przerywa T. Podnoś dupę i idziemy.
Posiedzisz w samochodzie. Jak w samochodzie, przecież tu jest sąd, a nie tam –
pomyślałem. W tym momencie T. przypomniał mi sędziego z „Procesu” Kafki. Jeżeli
teraz odejdę spod sądu, to już nigdy nie dojdę swego prawa do miłości. Nie
zdążyłem dobrze zastanowić się nas sensem owej koncepcji, gdy T. siłą
doprowadził mnie do auta.
Nie
przejmuj się, może za tydzień znowu będzie – pocieszał mnie B. Może. Wbiłem wzrok
w pokrowiec fotela. Ocknąłem się dopiero przed domem. Widziałem Śnieżynkę
jeszcze kilkakrotnie, ale już nigdy nie płakałem. Podejrzewam, że T. regularnie
dosypywał mąki do mojego alkoholu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz