O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

czwartek, 28 stycznia 2016

Piwnica u T.

Jeszcze w czasach studenckich czytałem ciekawy artykuł o topice przestrzennej w literaturze polskiego oświecenia. I tam się pojawiała kategoria – „locus horridus”, czyli miejsca straszne. Jeżeli dobrze pamiętam, do miejsc strasznych zaliczano m.in. las. Myślę, że współczesnym „locus horiidus” można nazwać piwnicę u T.

Piwnica u T. jest lokalem towarzysko-integracyjnym. Sezon piwniczy trwa praktycznie przez cały rok, jeżeli zostaną spełnione określone warunki otwarcia lokalu. Po pierwsze – spragnieni przygód pensjonariusze. Należy nadmienić, że T. nie wpuszcza do piwnicy przypadkowych ludzi. W zasadzie przebywa tam sama elita, przedstawiciele wyższych warstw społecznych – piekarz, kierowca bez licencji, bezrobotny nauczyciel. Dość ciekawy konglomerat. Pewnego razu piwnicę nawiedził gość niespełniający podstawowych standardów lokalu i T. chciał go udusić za pomocą kabla od wiertarki.

Po drugie musi istnieć wyższa konieczność otwarcia lokalu. T. jest bardzo pragmatycznym człowiekiem i nie otwiera piwnicy bez przyczyny. Zwykle trzeba wnieść jakieś wiano – jedną lub dwie butelki wiana. W zależności, ile czasu chcesz zabawić w piwnicy. T. zamyka lokal zaraz po skonsumowaniu ostatniej butelki. I w zasadzie ma rację – po co siedzieć przy pustym stole?

Po trzecie T. musi być w dobrym humorze. Jeżeli jest w złym humorze nie otworzy piwnicy, chyba, że przyniesiesz ze sobą rzecz, która poprawi Mu humor. To jest bardzo proste i logiczne. T. ma w piwnicy ogórki, grzybki, kartofle i kompoty, więc do szczęścia brakuje mu tylko jednego …

Kiedyś chcieliśmy wspólnie z T. złożyć projekt o dofinansowanie do Unii Europejskiej. Wszak piwnica jest również lokalem kulturalno-edukacyjnym. Można nauczyć się tam wielu pożytecznych umiejętności. Niestety Unia odrzuciła nasz projekt, woleli dać rolnikom na orzechy. Oczywiście dzisiaj po orzechach nie ma już śladu, a piwnica u T. nadal funkcjonuje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz