O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

czwartek, 28 stycznia 2016

Weranda u T.

Czasami lubię zabawić się w wizjonera i przepowiedzieć komuś przyszłość. Bardzo dawno temu założyłem się z dwiema koleżankami ze studiów, że nim upłynie 5 lat obie wyjdą za mąż. Nie pomyliłem się. Wtedy śmiały się z moich proroczych zdolności, dziś nie jest już Im pewnie do śmiechu. A ja śmieję się nadal i nadal przewiduję.

Widzę w mojej szklanej kuli, że tego lata ponownie odwiedzę słynną werandę u T. Działka ogrodowa. Cudowna woń świeżego obornika. Ławeczka, stoliczek. I ta sprężysta trampolina. Ach, gdyby człowiek był jeszcze tak młody. Poskakałby sobie. Pomarzyć.

Popijam srebrzysty nektar – owoc ziemi i prac rąk ludzkich. Siedzę między T. i B., w środku zawsze najcieplej. Dołóż tam do pieca – kieruję wzrok w stronę kolegi-piekarza i On dokłada. Siedzimy, milczymy, nawilżamy języki. Kolejny taki wieczór. Lata upływają i nic się nie zmienia. Tylko sklep na wsi zamknęli. Znowu nie zabrałem ze sobą klucza i będą musiał prędzej wrócić do domu. Prześpisz się na górze – instruuje mnie T. A teraz siedź – kończy. Siedzę, choć wiem, że na górze zamknięte i nie otworzą.


Może następnym razem zaprosimy jakieś dziewczyny? – rzucam pytanie w powietrze. Nikt nie odpowiada. Jedna zajęta, druga wyjechała, trzecia wyszła, czwarta pilnuje dzieci, ta za młoda, tamta za brzydka. Zresztą i tak żadna z Nich, by nie przyszła. Masz piwo to pij, a nie gadaj – gani mnie T. I co, nie będzie tych dziewczyn? – nie daję za wygraną. T. wyjmuje telefon i dzwoni. Zaraz ci sprowadzę … Znam ten numer na pamięć. Przechwałki piekarza. 100 lat tam siedzę i jeszcze żadnej nie sprowadził. Zawsze sobie tłumaczę, że to wina tej wąskiej ścieżki, przecież wszyscy jesteśmy nieziemsko przystojni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz