Taniec
to zmysłowa gra kochanków, pragnienie dusz, żądza ciał. Taniec to delikatne
stąpanie po tafli topniejącego lodu, wystarczy jeden fałszywy ruch i cudowny
nastrój pryska. Taniec to sztuka, wymagająca inteligencji, uroku, seksapilu.
Taniec to zapomnienie w rozkoszy.
Najważniejsze
w tańcu jest dotrzymanie kroku partnerowi.
Istnieją
różne rodzaje tańca i każdy jest dozwolony.
Gdzie
jest do cholery T.? – zastanawiam się nad losem mojego kolegi-piekarza.
Przecież nie mógł tak po prostu zniknąć, gdzieś musi być. Na parkiecie? O,
jest. Tańczy. Długonoga, cudna brunetka, figura modelki. Nawet daje radę. T.
daje radę. Ona ma to „coś” od urodzenia. Zaraz, zaraz. Co robi T.? Płynie
nurtem rzeki. Pokonuje kolejne meandry parkietu. Oddala się od dostojnej
niewiasty. Gdzie surfujesz żeglarzu? – krzyczę. A T. tak leciutko, powłóczyście
w lewą stronę. Zmienia styl. Tak, tak. Zmienia. Z walca przechodzi w passo
doble. Atakuje, atakuje … i ma. Ma, zdobył. Mount Everest dzisiejszej imprezy. Piękny
filar, długo się nie opierał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz