Chodź
tutaj, gdzie Ty ciągle łazisz? Jak to, po co? Wypadałoby się przywitać. Z
czytelnikami. Nie ma takiej potrzeby? A jak poznajesz dziewczynę na dyskotece, nie witasz się? Od razu łapiesz za …, no dobra oszczędź nam szczegółów. Ja
jednak należę do tradycjonalistów. Najpierw ja, a potem Ty.
Mam
na imię Grześ. Jestem poetą od lat 10. W młodości spotkało mnie bardzo
traumatyczne doświadczenie. Studiowałem polonistykę i tam były prawie same
kobiety … I One kazały mi pisać … Dużo
pisać … Jeszcze więcej … I ja pisałem … Dużo pisałem … Jeszcze więcej … Jak już
skończyłem pisać to One kazały mi czytać … Dużo czytać … Jeszcze więcej … I ja czytałem
… Jak już skończyłem czytać, skończyły się studia … One odeszły, a ja zostałem
z tym wszystkim sam … Jestem poetą od lat 10.
(Cześć
Grześ) – cicho, nie przerywaj, przepraszam to właśnie mój kolega T.
Od
tamtego czasu jestem bardzo zamknięty … jak słój … wek … i otwieram się tylko
nieraz … jak T. potrzebuje ogórków. Jestem nieuleczalnie chory na literaturę i
lekarze nie widzą dla mnie ratunku.
Teraz
Ty. Jak to, nie masz weny? Nie stój tak, powiedz coś. Nie jutro, teraz. Powiem
za Ciebie. Mój kolega T. to piekarz. Gruboskórny piekarz. T. jest jednym z
głównych bohaterów opowieści, solą tej ziemi, alfą i omegą, Małym Księciem,
Różą, Latarnikiem i Pijakiem w jednym. Prawdziwy everyman, czy jakoś tak.
Razem
wyruszamy na podbój wszechświata. Mamy nieograniczoną liczbę miejsc na
pokładzie, więc gorąco zapraszamy. Lekko, przyjemnie i z przymrużeniem oka o
rzeczach ważnych i błahych. Wierszem i prozą. Naprzód do boju …
Na
zdrowie !!!
Co
Ty tam mruczysz?
Wznoszę
toast, na zdrowie !!!
Niech
Ci będzie, na zdrowie Naszym Czytelnikom !!!
zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńPostaramy się, by tak było ;)
OdpowiedzUsuń