O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

czwartek, 28 stycznia 2016

Mielno

W pewną ciepłą, sierpniową sobotę słyszę piskliwy dźwięk dzwonka. Wstaję z łóżka, otwieram drzwi, a w futrynie stoi B. Co ty robisz? Tyle razy do ciebie dzwoniłem, trzymaj telefon pod dupą – krzyczy. Spałem, co się stało? – odpowiadam. Ubieraj się, jedziemy do Mielna na balety. Gdzie? Stary, daj mi spokój, wszystko mnie boli, nigdzie się dzisiaj nie ruszam. No dawaj – nalega.

Za godzinę siedziałem już .w samochodzie B. Podjeżdżamy pod blok, w którym mieszka T. Pukamy do drzwi Jego mieszkania. Otwiera T., rozebrany od pasa w górę. Typowo męska klata, szczecina godna pozazdroszczenia. Jedziesz do Mielna? – zadaje pytanie B. Nigdzie nie jadę, piwo mogę wypić u siebie na działce – odpowiada wyraźnie rozgoryczony T. No dawaj, będą oflisy do pomacania – przekonuje B. T. nie daje się tak łatwo namówić, jak ja. Dobra, zostaw tą grubą pornograficzną świnię i jedziemy sami – kończę znużony pustą gadaniną.

Po drodze wstępujemy do Biedronki w celu nabycia kanapek na drogę, wszak do Mielna trochę czasu trzeba jechać.

Docieramy na miejsce około godziny 21.00. Jeszcze parę głębszych na odwagę i możemy lecieć, tzn. parę głębszych dla mnie, B. jest odważny bez wspomagania, a poza tym kieruje.

Idziemy główną alejką w stronę plaży. Nagle spostrzegam znajomą twarz. Patrz, patrz – mówię do B. Tam pod tymi parasolami – Mroczek. Gdzie? – pyta rozkojarzony B. No tam, pod parasolką. Mroczek z jakąś panienką.

Lubię wszystko, ale zdrady nie toleruję, więc biegną pod te piękne, kolorowe parasolki. Czekaj, czekaj, gdzie ty lecisz? – woła za mną B. Idę z Nim porozmawiać, On tutaj z długonogą blondyną, a Kinga sama w domu dzieci bawi. Ja Mu zaraz pokażę – odpowiadam wzburzony. Czekaj, czekaj – słyszę głos zdyszanego B. Za późno, doleciałem do stolika, przy którym siedział Mroczek i dawaj Go w mordę. Bez zastanowienia. Raz i drugi. Z płaskiego, bo ręka mnie boli. I chciałem raz trzeci, ale w porę powstrzymał mnie B. Co ty odpier…? – pyta B. Jak to co? Leję Mroczka w mordę, za Kingę, za dzieci. Wiesz, że nie lubię takich frajerów. Już brałem następny rozmach, gdy B. wrzasnął – przecież to nie ten. Jak to? To nie jest ten od Kingi? – odparłem zdumiony. Jasne, że nie, to ten drugi – stwierdził B. A to przepraszam, chodźmy już na balety, bo od tej szarpaniny zaschło mi jakoś w gardle.


Tego wieczora nie widzieliśmy już Mroczka. Pewnie dlatego, że On poszedł do Bajki, a my do Disco Plazy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz