Miałem
kiedyś takiego kolegę na studiach, nazywali go TOP SECRET. Prawdziwy erudyta i
myśliciel, taki współczesny Sokrates, z małą różnicą, miał więcej włosów. 120 kg żywej
wagi. Ostatnio spotkałem się z Nim na hali. Troszkę Mu się przybrało. Jak
stanął na bramce, widziałem tylko słupki, pośrodku było On. Oj Misiu, Misiu
szybciej bym Cię obiegł, niż gola trafił.
TOP
SECRET miał własną filozofię życiową. Od razu powiem, że bardzo głęboką,
zakorzenioną w antyku, do którego odnosił się dość powściągliwie. Nie spodobało
mu się powiedzenie "Gdzie ty Gajuszu, tam i ja, Gaja", więc przerobił
na swoją modłę - "Gdzie ty Gajusem, tam ja Gają". Pani od łaciny była
trochę zdziwiona, dokładnie Mu się przyjrzała, ale zaliczyła.
Później
TOP SECRET dobrał się do myśli judeochrześcijańskiej. Utrzymywał mianowicie, iż
konsumpcja miłości może nastąpić po 18 roku życia, wtedy jest to miłość chrześcijańska.
Cóż, w katechizmie pisali trochę inaczej, ale TOP SECRET wiedział lepiej.
Jeszcze
jedno, SECRET nawiązywał troszkę do Platona i potrafił wcielić myśl wielkiego poprzednika w
życie. Pewnego razu kupił swoje dziewczynie bukiet róż, w nim umieścił jedną
różę porcelanową i powiedział, że ich miłość nie zgaśnie, póki nie zwiędnie
ostatni kwiat tego bukietu. Taki był romantyczny, a koleżanki z roku śmiały się
z Niego. Dziwne jest to, że jak Enej zaśpiewał dwa lat później "Dałem ci
kamień z napisem LOVE/No bo kwiaty szybką schną", to wszystkie wariowały z
zachwytu, a przecież przebój ten powtórzył jedynie hasło SECRETA.
SECRET, nie martw się, prawdziwych
mędrców docenią dopiero po śmierci ... niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz