O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

poniedziałek, 8 lutego 2016

Lech u fotografa

Mój ukochany braciszek odwiedził ostatnio fotografa. Tak, tak fotografa właśnie. Zdjęcia do dyplomu. Rozłożyłem się na białej, dość wygodnej kanapie i czekam. Jedno zdjęcie, drugie, trzecie, czwarte … przy dziesiątym przestałem liczyć. (Ale chłop jest niefotogeniczny). Uff … w końcu.

Teraz Pan fotograf robi mojego braciszka na bóstwo. No wiecie, tam się przytnie, tu doda i gra. Podglądam z boku, jak wygląda ta karkołomna zabawa. Nawet włosów trochę przybyło. Drapię się po mojej błyszczącej glacy. Hmm … ciekawie, czy takiemu wyzwaniu, by podołał? W sumie, szybciej byłoby usunąć trzcinę, którą jeszcze posiadam, niż dodawać brakujące pukle włosów.




Mamusia zażyczyła sobie zdjęcie pocztowe. Do ramki, oczywiście. Dodała, że ja muszę zrobić sobie podobne. Jeszcze nie umieram – stwierdziłem – więc zdjęcie zbyteczne. Byłem bardzo zadowolony z wizyta u fotografa. Mamusia włożyła zdjęcie braciszka do ramki, a ja za dobre sprawowanie (czytaj brak ironicznych uśmieszków) dostałem podobiznę pięknej Pani. Mam nadzieję, że nie po retuszu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz