Pozostajemy
w bajkowych klimatach. Znany klub w mieście. Tłumy na parkiecie. Wśród obcych, bezimiennych
twarzy dostrzegam znaną sylwetkę. Jest i On, jak przystało na prawdziwego superbohatera.
Nigdy się nie spóźnia. Na razie w cywilu, bez swoich debeściackich, czarnych
okularów. Dziewczyny nie martwcie się, na pewno je dzisiaj założy. Zawsze zakłada,
a wtedy nie ma już dla Was ratunku. Jesteście skazane … ska-za-ne … na dobrą
zabawę.
Jack,
Jack Wisnioviecky. I wszystko w tym temacie.
Jacka
doszły już wiadomości o naszym debiucie w TM. Powiedział, że we wtorek nabywa
świeżutki numer. Jeżeli sprzedaż tygodnika wzrośnie o tyle punktów
procentowych, co oglądalność bloga po wpisie z Jackiem w roli głównej, to
redaktor TM będzie bardzo zadowolony.
Jack
przyznał, iż ostatni post o bajkach zrył Mu banię (czy coś w tym stylu, na
starość mam problemy z pamięcią). Oby istniało więcej ludzi pokroju Jacka,
którzy potrafią zatrzymać się nad sensem prostych słów. W pędzie codziennego
życia, dar rzadko spotykany.
Jack
zapoznał mnie z Paulą. Na werandzie. Weranda to taki ogród, tam można wyjść i
zaciągnąć … świeżego powietrza. Jack wyszedł i Paula wyszła, więc spotkali się
na miejscu. Obiecałem, że uwiecznię ten przepiękny obrazek. Jak Paula się
obudzi, będzie miała miłą niespodziankę.
Nie
wiem, co Jack szeptał do Jej wdzięcznego uszka. Nie wiem, jak Paula
odpowiedziała na słowa Jacka. Nie potrafię plastycznie opisać tej płomiennej
relacji (słaby ze mnie poeta). Jedyne skojarzenie. Romeo i Julia. Banalne
porównanie.
Gdy
spotykam śliczną dziewczynę, układam o Niej wiersz. Gdy spotykam dziewczynę
śliczną i inteligentną, piszę o Niej poemat. Gdy spotykam dziewczynę śliczną,
inteligentną i szlachetną, milczę. Jestem bezbronny wobec Jej czystego wnętrza,
podobnie jak Jack był bezbronny wobec Pauli.
Mogę
jedynie powtórzyć za Szekspirem: „Lecz żaden smutek nie przeważy radości, którą
niesie krótka chwila spędzona przy Niej”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz