Od
rana próbuję skontaktować się z T. Przepadł jak kamfora. A mówiłem, by nie pił.
Musiał zgubić się gdzieś w trójkącie bermudzkim. T. świętował wczoraj
osiemnastkę M. Siedział między W. a D. Oddziaływały na Niego mocne prądy
wschodnie i gorące powietrze Zachodu. W. jest niewprawiony, ale młody. D.
doświadczony, choć przepity. M. to solenizant, więc na pewno nie opuścił żadnej
kolejki. Trudno wydostać się z trójkąta bermudzkiego, choć T. ma przewagę nad
innymi. Posiada kompas, czyli pustą butelkę. Do następnej soboty znów nabierze
kolorków.
Wyczytałem
z mądrych źródeł, że statystyczny Polak wyda w tym roku na Walentynki 67 zł. T.
kupił trzy porządne maszynki do golenia włosów. Skoro znacząco zawyżył średnią,
poprosiłem Go o mały prezent dla mnie. Taką kartkę z malutkim Kupidynem. Mogę nawet
sam wypisać. Wypisałem, zapakowałem w kopertę. Dzisiaj miał przynieść, już
chyba nie przyniesie. Trudno, zmieni się datę i będzie na przyszły rok.
Jeżeli
Wasza Walentynka zaginęła gdzieś w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach,
krótki cytacik na pocieszenie:
„
… ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami” (C.R.
Zafon, Cień wiatru).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz