Przesympatyczna,
lecz lekko podchmielona brunetka zmierza w naszą stronę. Tylko znowu nie
zaczynaj swojej głupiej gadki – słyszę z boku głos wiernego kompana. Spokojnie
– mam wszystko pod kontrolą. Będę miły, jak na Grzesia przystało. Zobaczysz.
-
Dobry wieczór.
-
Dobry wieczór. Coś się stało? Czym mogę Pani służyć?
-
Mam na imię Monika. Wyglądasz na samotnego, więc pomyślałam, że podejdę i
zagadam.
-
Myślałem, że dziewczyny nie oceniają facetów po wyglądzie.
-
No ja nie oceniam.
-
Powiedziałaś, że wyglądam na samotnego.
-
Bo wcale się nie bawisz.
-
Bo nie ma z kim.
-
Nie ma tu pięknych kobiet?
-
Nie wiem, nie znam wszystkich dziewczyn w tym klubie.
-
Ale tak na oko.
-
Na oko oceniam urodę, ale nie piękno.
-
Aha, rozumiem. Mogłabym cię prosić?
-
No o taniec.
-
Niech Pani się nie krępuje, parkiet jest prawie pusty.
-
Ale mi chodziło o nas.
-
Słucham?
-
Ja z tobą.
-
Ja nie potrafię tańczyć.
-
Spokojnie, pokażę ci krok.
-
No wie Pani, dopiero co się poznaliśmy.
-
Ale ja mówiłam o tańcu.
-
Wiem, o czym Pani mówiła, słucham przecież.
-
Jesteś bardzo specyficzny.
-
Wolę jak mówią, że wyjątkowy. Ale specyficzny też ładnie.
5
minut po rozmowie. I jak ci poszło? – opowiadaj. Trochę musiałem się postarać,
ale w końcu odpuściła. Wiesz, że nie lubię pijanych kobiet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz