Wróciłem
z Biedronki i jestem wzburzony. Przechadzam się pomiędzy stoiskami. Szukam
mojej słodziutkiej bułeczki. Tu nie ma, tutaj też nie. Zaraz, zaraz. Dział z
alkoholami. O kurczę, Metaxa potaniała. Dobrze wiedzieć. Idę dalej. A co to
takiego? Książki. Dużo książek. Zboczenie zawodowe. Wertuję, wertuję, kilka
znanych tytułów. O proszę, tam też są. No nie.
Włożyli je razem z papierem
toaletowym. Marquez, Miłość w czasach
zarazy. Klasyka obok papieru do dupy. Literatura sięgnęła bruku.
Dobrze,
że my wydajemy tylko w Internecie. Znając moje szczęście i twarz piekarza T.
zalegalibyśmy między maszynkami do golenia, a balonikami firmy Durex.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz