O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

wtorek, 29 marca 2016

After party


Od kilkunastu wieków istnieje w krajach słowiańskich prastary zwyczaj parzenia świątecznej herbaty, który cieszy się wielkim splendorem także u współczesnych człekokształtnych z gatunku homo sapiens. Ludzie spotykają się z rodziną i przyjaciółmi, po to by kultywować owy szlachetny rytuał. Zazwyczaj parzy się jedną lub dwie butelki herbaty, wszystko zależy od wytrzymałości, tych którzy parzą. Tyle podłoża historycznego.


W poniedziałkowy wieczór zadzwonił do mnie Krzyś właśnie w sprawie parzenia. Jako przykładny ojciec chrzestny nie mogłem odmówić. Za 5 minut stałem już pod domem Georga,  On także był zaproszony jako przyjaciel rodziny. Przywitałem się z moją ukochaną chrześnicą i w drogę.

A więc mieliśmy parzyć w trójkę – Ja, Krzyś i Georg. Ada jest w stanie błogosławionym, więc odpada, Damiano w stanie podróżniczym, więc On także. Popatrzyłem na twarze moich kolegów i stwierdziłem, że tym razem będę chyba przewodnikiem stada.

Parzenie herbaty składa się z trzech podstawowych etapów – rozlanie, wystygnięcie, przechylenie. Parzenie odbywa się seriami, między poszczególnymi seriami są zazwyczaj krótkie przerwy dla nabrania powietrza w płuca. W czasie przerw rozmawia się na różne interesujące tematy – praca, rozrywka, polityka, kobiety.

Ja zazwyczaj uaktywniam się przy ostatnim z tematów. O kobietach wiem wszystko od A do Z, a bardziej to od Z do A, bo One wszystkie są jakieś pokręcone.

Patrzę na ścianę, a tam akwarium. Ale w akwarium nie ma rybek. Więc pytam Krzysia, gdzie rybki. A On mówi, że w akwarium mieszka tylko Benek. Benek, Benek – powtórzyła Hania. To jest dopiero swojski chłop, a jak pięknie i szybko maszeruje. Taki obroni się przed każdą kobietą, bo ma szczelną skorupę. W ramach ścisłości – Benek to żółw.

Wróćmy do parzenia herbaty. Wyparzyliśmy już butelkę i teraz widzę o wiele wyraźniej – jestem na prowadzeniu. Ale peleton ostro goni. I tak gonił do trzeciej butelki, a później osłabł. Zawodnicy powoli zsiadają z rowerów. Jeszcze tylko ostatnia prosta. Zasnęli. Zasnął Georg, zasnął Krzyś. Jak to pisała Orzeszkowa Chwała Zwyciężonym.


Oby w przyszłe Święta spotkać się w tym samym gronie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz