Z
daleka słyszę odgłosy damskich trzewików w korytarzu. „Zaraz się zacznie” –
myślę w duchu. Myślę, ale nie wychodzę. A co mi tam, jak jej zależy, to trafi.
Zresztą mam ważniejsze sprawy na głowie. „Pierwsza miłość” nie wybiera – ni
czasu, ni miejsca. A powtórki nie ma. Drrrrrrrr
– o, kurczę szybko doczłapała się do dzwonka. Leniwie wstaję z daczy. Otwieram
wrota. Dama smukła, dość powabna, bez wcięcia (albo nie zwróciłem uwagi).
-
Słucham, czy mogę służyć?
-
Jaaa … szukam takiego Pana …
-
Nie, takiego Pana, co pisze prace.
-
Co robi?
-
No takie różne prace pisze. Koleżanka poleciła, podobno dobry.
-
Taa, od urodzenia …
-
Zna Pan go?
-
Jasne, ale nie wiem, czy się dogadacie.
-
Ale mi zależy …
-
Na nim?
-
Na pracy …
-
Aj, a tak dobrze się zapowiadało. W takim razie słucham.
-
To Pan?
-
A kogo Pani się spodziewała? Schopenhauera?
-
No nie, ale …
-
Spoko, wiem, nie wyglądam, każda tak mi mówi.
-
To pomoże Pan?
-
W czym?
-
No w pracy.
-
Znaleźć?
-
No nie, poprawić.
-
To wyśle Pani mi na maila, a ja jutro odeślę.
-
Jak to?
-
Normalnie, nacisnę i poleci. Przez kabel.
-
Tak szybko?
-
No takie mamy teraz łącza.
-
A pieniążki?
-
Spoko, za Internet to mama płaci.
-
Jest Pan bardzo specyficzny …
-
Wolałbym wyjątkowy, ale cóż … specyficzny też brzmi bardzo ładnie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz