Historia
wcale niedaleka i ciągle wśród nas żywa, jakby prosto z baśni w świat ludzi
przybywa – skrzat mały, milutki i bardzo odważny, któremu żadna podróż doprawdy
nie straszna.
-
Zobacz, jaki śmieszny stworek – krzyknęła w entuzjazmie Julka.
-
Rzeczywiście zabawny, a Pani Kasia mówiła, że one występują tylko w bajkach –
wtrąciła Olga.
-
Co ty, ten wygląda na prawdziwego.
-
Niemożliwe. Pokaż – wychylił się z ławki Kuba.
-
Nie zbliżaj się do niego, może być groźny – pośpieszyła z ostrzeżeniem Ala.
-
Lepiej zawołajmy Pana Roberta, na pewno da mu radę – wtrącił swoje pięć groszy
Filip.
Szybko
okazało się, że nieznajomy przybysz z krainy elfów jest całkiem sympatycznym
kompanem. Zuzia nakarmiła go ciasteczkami, Paulinka posadziła na kolanach, a
Ania zawiązała na jego szyi czerwoną kokardkę.
Dowiedzieliśmy
się, że ten przyjaciel wróżek zabłądził na kartach książek. Miał trafić do „Plastusiowego
Pamiętnika”, a przedziwnym trafem wylądował na placu zabaw pod naszą szkołą.
-
Trzeba mu pomóc znaleźć drogę powrotną – powiedział z przekonaniem Kamil.
-
Mam pewien pomysł, aczkolwiek jest on dość ryzykowny – wytężył swój umysł
Norbert. Trzeba dostać się do biblioteki, aby podkraść „Plastusiowy Pamiętnik”
i odesłać skrzata do domu.
-
Jasna rzecz, tylko musimy jakoś ominąć Panią Kasię.
-
Hmm…, ja zagadam Panią Kasię, a Norbert wdrapie się po „Plastusiowy Pamiętnik” –
oznajmił Filip.
Cała
operacja potoczyła się bardzo sprawnie. Wystarczyło pięć minut, aby na klasowym
biurku pojawił się upragniony egzemplarz książki. Skrzacik o imieniu Edi
pomachał nam na pożegnanie i zniknął między stronicami dziecięcej lektury.
Wszyscy
zaniemówili z wrażenia. Tylko Zuzia przemówiła poważnym głosem:
-
I bądź tu człowieku mądry, jak to jest naprawdę z tymi bajkami …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz