O mnie

Moje zdjęcie
Nauczyciel języka polskiego i historii. Pasjonat edukacji. Szczęśliwy mąż i przyszły ojciec. Zwykły człowiek o niezwykłych pomysłach na życie :)

wtorek, 31 maja 2016

Erotyk

- Grzesiu, napiszesz mi erotyk?

- Co?

- Erotyk. Taki wiersz.

- Wiem, co to jest erotyk. Nie wyglądam, ale wiem. Ale po co Ci to?

- Powieszę sobie nad łóżkiem.

- No dobrze.


Miła ma, kochana
Kupiłbym Ci róże,
Ale nie wypada
By tak zacna dama
Kolcem się ukuła
Zamiast  bukiet kwiatów
Kupiłem arbuza
Miłość ma ogromna
Jak u słonia trąba
Poryw mego serca
Niczym pogoń konna
Szybki i szalony
Wyjdziesz za mnie luba?
Pragnę takiej żony.

- I jak? 

- No wiesz ..., fajny, ale przypomniałam sobie, że nad łóżkiem mam już obrazek z I Komunii. 


poniedziałek, 30 maja 2016

Tęcza

- Halo, no ile można dzwonić? Co ty robisz?
- Leżę.
- Idziesz na piwo? Zaraz po ciebie podjadę. 
- Ale nie ma mnie w domu.
- To gdzie leżysz?
- Na łące.
- Gdzie?
- Na łące. Leżę i oglądam tęczę.
- Co?
- Tęczę. Te wszystkie kolory to ludzie. Każdy jest inny i każdy jest piękny. Tęcza pojawia się zawsze po deszczu. Dla każdego z nas kiedyś zaświeci słońce i wzniesiemy się ponad chmury. Teraz widzę to bardzo wyraźnie.
- Ty już chyba coś piłeś.


- Jaki ten świat prowizoryczny, już nawet nie można pomarzyć. 

niedziela, 29 maja 2016

Kobieta znaczy intelekt


Po dwóch dnia intensywnej pracy intelektualnej w końcu przychodzi czas na relaks. Jeżeli relaks to tylko w damskim gronie. Klikam i wyskakuje cała lista kobiet – od Szczecina aż po Zakopane i z powrotem. Siedzę i czytam… Lubię czytać zwłaszcza… z kobiecej twarzy… więc w zasadzie tylko oglądam. Nieraz zatrzymam się przy opisie, jak przystało na prawdziwego filologa.

Dziś znalazłem perełkę. Nie, nie, nie chodzi wcale o urodę użytkowniczki portalu dla singli, ale o piękną i mądrą sentencję. Cytuję: „To, co dobre, każe na siebie czekać. Nie brakuje kogucików, którym się wydaje, że jeśli położyli rękę na babskim tyłku, a baba nie protestuje, to już ją mają. Serce niewiasty to labirynt subtelności stanowiący wyzwanie dla szulerskiego umysłu prostackiego samca. Jeżeli chce pan naprawdę zdobyć kobietę, musi pan zacząć myśleć jak ona, a rzecz pierwsza to zdobycie jej duszy. Cała zaś reszta, owo słodkie i miękkie odurzenie, które rozum odbiera i prawość, przychodzi samo”.


Poezja w czystej postaci. I jak tu nie kochać inteligentnych kobiet.


piątek, 27 maja 2016

Od pierwszego wejrzenia

- A co ty tak zamyślony siedzisz?
- Chyba się zakochałem.
- Co?! Znowu? Przynajmniej jakaś ładna?
- Nieziemsko.
- Ostatnim razem mówiłeś to samo.
- Tak?
- Zaczyna się … Znam Ją?
- Chyba nie, bo ja sam Jej nie znam.
- To gdzie się spotkaliście?
- W zasadzie to chyba nigdzie. Aj, wszystko przez te cholerne autobusy.
- A co ma autobus do twojej miłości?
- No właśnie dużo.


Zajmuję wygodne siedzenie nr 3, licząc od pleców kierowcy. Nastawiam czasomierz. 50 minut i będę w domciu. Ruszamy. Tzn. już stoimy, bo światła. Konkretnie czerwone. Na zielonym się jedzie, na czerwonym stoi. Ktoś tak kiedyś wymyślił i już zostało. Jedziemy dalej. Znów światła, znów czerwone. Stoimy. Zielone. Ruszamy. Ostatnia prosta i wyjazd z miasta.

Nie tak prędko, światełka. Czerwone. Patrzę w szybkę. Na przeciwnym pasie też stoją. Mnóstwo samochodów, ale mnie interesuje tylko jeden – z piękną brunetką za kierownicą. Ona na mnie, ja na Nią. Ja na Nią, Ona na mnie. Chyba nawet się uśmiechnęła. Puściłem oczko. Lewe (prawe też potrafię, nauczyłem się na studiach). Zielone. Moja miłość przeminęła wraz ze spalinami z rury wydechowej.

- Mogłeś przecież wysiąść na następnym przystanku.


- No co Ty, następny autobus miałem dopiero za 5 godzin. 

czwartek, 26 maja 2016

Za mundurem panny sznurem



Człowiek uczy się przez całe życie. Na wczorajszej imprezie zrozumiałem, jaka głębia przemyśleń tkwi w starych ludowych powiedzeniach. Mądrzy ludzie prawią: „Za mundurem panny sznurem” i nie ma w tym zdaniu, ani krzty przesady.


Godzina 21.30. Siedzimy przez blokiem piekarza T., co bardzo wiele tłumaczy. W tak zacnym miejscu rodzą się wyłącznie zacne pomysły. Wojskowy K. zaproponował wyjazd na balet. Szybko pochwyciłem Jego myśl i liczę. Pieniędzy nigdy nie liczę, bo i tak zawsze jest za mało. Liczę chętnych – wojskowy K., kierowca B., żona kierowcy – Z. i ja. Brakuje jednego. Oglądam się po wszystkich twarzach. Nie, Jego nie możemy zabrać – myślę. I znowu się pomyliłem. Za godzinę leśniczy D. siedział już z nami w samochodzie.


Mundur to jednak działa na kobiety. Wojskowy K. z miejsca załatwił nam lożę w dostojnym towarzystwie. Ten dopiero potrafi czarować. Tyle pięknych kobiet widziałem ostatnio w sklepie z damską bielizną, ale to tylko przez szybkę, a tutaj na żywo. W tym momencie czułem dumę z polskiej siły zbrojnej.


Drugi nasz mundurowy – leśniczy D. wcale nie ustępował K. Naprawdę. Dziewczyny oszalały na Jego punkcie, same prosiły, by dosiadł się do loży, a już później skandowały tylko jedno imię. Jeszcze w drodze powrotnej D. wspominał o swojej osobistej zażyłości ze śliczną brunetką o zniewalającym uśmiechu.

D. był na tyle łakomym kąskiem, że nawet nie chcieli Go wypuścić z klubu. Pani ze szatni kazała nam czekać aż do czwartej, bo niby zgubił numerek. Ale ja wiem swoje. Ona liczyła na coś więcej niż zgubiony numerek.


Tyle fajnych zawodów, a ja tak pechowo wybrałem. Nauczyciele nie noszą mundurów. Szkoda, że nie ma już Giertycha, bo wówczas również brylowałbym na parkiecie. 

piątek, 20 maja 2016

Ogłoszenie

Poszukiwana kobieta stanu wolnego.
Wiek: 18-30 lat
Cechy charakteru: cierpliwa, wyrozumiała, troskliwa.
Wygląd: Brunetka lub blondynka. Ładna.
O szerokich zainteresowaniach.
I wąskich biodrach.

- Co ty, żony szukasz?
- Nie, ktoś musi zadbać o moje książki. Kurz pościerać i takie tam. One też mają dusze.
- A o co chodzi z tymi biodrami?

- No wiesz, żeby nie ugrzęzła pomiędzy regałami.

 

poniedziałek, 16 maja 2016

W sprawie loszki

Język polski ulega ciągłym przeobrażeniom. Jedne wyrazy odchodzą w zapomnienie, inne zyskują nowe znaczenia. Zmiany są nieuniknione, lecz niekoniecznie wychodzą na dobre. Bardzo prosty przykład.

Dawniej zapraszaliśmy niewiastę na dostojną wieczerzę. Dzisiaj zabieramy dupę na amerykańskiego fast fooda. Kiedyś porządna dziewoja była okryta tajemnicą, dziś trywialne laseczki nie mają już nic do ukrycia (paradoksalnie również niewiele do pokazania, poza wspomnianą wyżej dupą). Wieki temu wzdychaliśmy za piękną białogłową, a dziś za zwykłą świnią, czyli loszką.


Jaka kultura, taki język – mawiała Pani od języka polskiego, dopiero teraz rozumiem, co to naprawdę znaczy. 

niedziela, 15 maja 2016

Milczenie

Istnieją na świecie ludzie, którzy nie mają pojęcia, iż poświęciłbyś dla nich całe swoje życie, podczas gdy oni sami nie mają dla ciebie nawet minuty. Gdyby o tym wiedzieli pewnie spaliliby się ze wstydu, a tak jedynie milczą. W tym wypadku milczenie jest najgłośniejszym krzykiem serca. Paradoks? Bez nich nie byłoby człowieczeństwa.

 

niedziela, 8 maja 2016

Randka

- Taka piękna pogoda, a ty ciągle w domu siedzisz.  Umówiłbyś się na jakaś randkę.
- Na co?
- Na randkę, z koleżanką.

- Mamo, ostatni raz na randce byłem 10 lat temu w Simsach. Dobrze, że Lechu ściągnął mi kody, bo do dzisiaj nie wiedziałbym, co to pocałunek. 

sobota, 7 maja 2016

Weekend ...

Wyśmienita pogoda. Większości ludzi wypoczywa na świeżym powietrzu, nieliczni oddają się pracy, a ja czytam. Serio. Rozpoczynam od Juliana Tuwima, a kończę na poważnej rozprawie naukowej z Uniwersytetu Warszawskiego.

Języki polski urzeka mnie swoim bogactwem i pięknem. Efekty intelektualnych poszukiwań prezentuję poniżej. W sam raz na początek weekendu.

Słownictwo dotyczące spożywania alkoholu bankietować, buchnąć się, chlać, chlupnąć, doić, drinkować, dziabnąć, gazować, golnąć sobie, grzać, grzdylnąć, klinować, kropnąć sobie, melanżować, mordować, pierdyknąć, pocieszać się, podchromolić, pociągać, pochlać, popić, pompować, popłynąć, przyprawić się, tankować, rąbnąć, uraczyć się, walczyć, walić, walnąć, zakrapiać, zapodać.  

Iść w cug, czcić Bachusa, dać se w nery, dać sobie w szyję, dać w gaz, dodawać sobie odwagi, iść w Polskę, lać w gardło, lać w siebie, mieć dobry spust, nie odmawiać sobie – wódki ani brewiarza, nie wylewać za kołnierz, pić bez pamięci, pić na umór, pić na potęgę, pić jak szewc, popłynąć w rejs, pójść w tango, przechylić co, przepłukać gardło, raczyć się trunkiem, sformatować dysk, topić smutki w kieliszku wódki.  

Słownictwo nazywające osoby pijące alkoholik, bibosz, bimbrownik, cholewa, chlor, człowiek trunkowy, degustator, dobry zawodnik, gazownik, kizior, lej, lump, moczygęba, moczymorda, nafciarz, ochlaj, ochlapus, oktawian, pijaczek, pijus, spirytualista, szmirus, towarzysz broni, winowajca, żłopak.

Słowa opisujące stan i stopień nietrzeźwości doprawić się, nabuzować się, nachlać się, naoliwić się, naprać się, narąbać się, nawalić się, schlać się, skaleczyć się, skuć się, spić się, uchlać się, ulać się, ululać się, urznąć się, uwalić się, wstawić się, zabalsamować się, zaondulować się.

Być na bani, być na cyku, być na gazie, być na rauszu, być pod rezyką, być wciętym, być pijanym w trzy dupy, być pijanym w pestkę, być pod dobrą datą, być pod humorem, film się komuś urwał, mieć przerwę w życiorysie, mieć w czubie, nie być na czczo, spić się w drobny mak, upić się do nieprzytomności.

Gotowy, pijany, narąbany, niedopity, podchmielony, podpity, przyprawiony, przytruty, schlany, skaleczony, skuty, spity, ścięty, ubzdryngolony, ululany, wstawiony, wypity, zapijaczony, zapity, zaprawiony, zawiany, uperfumowany, wczorajszy.


Niby jedna i ta sama czynność, a tyle określeń. Za to kocham język polski. Oczywiście zebrany materiał naukowy niczego nie sugeruję, aczkolwiek, jak mawiają od wieków Polacy – rybka lubi pływać

piątek, 6 maja 2016

Marzenia

- Grzesiu, a jakie Ty masz marzenie, no wiesz, takie największe?
- Piękna, długonoga blondynka w ogrodzie pełnym kwiatów przed moim domem.
- Serio?
- Pewnie, że nie.
- Z Tobą nie można nic na poważnie.
- Chciałbym wydać książkę, tak z 1000 egzemplarzy, później ją sprzedać …
- I wyjechać na Copacabanę?
- No coś Ty. Chciałbym zrobić prezent maluchom z Domu Dziecka.
- O, ja. Myślisz, że kiedyś to się uda?

- Jak znam Polskę to pewnie nie, ale jak znam siebie, to niewykluczone. 

Prawie jak Bachus ...

Od kiedy mój przyjaciel piekarz na dobre zajął się wypiekaniem bułeczek, straciłem prywatnego fryzjera. Teraz muszę jeździć do miasta. Siadam na fotelu i cierpliwie czekam. Pani praktykantka (wnioskuję po dość młodym wieku) pyta, jak obciąć. Krótko, rzecz jasna. Maszyna wprawiona w ruch. Moje skąpe boczki dość szybko ulegają pod naporem cudownej obcinarki. Teraz czas na górę. Pani praktykantka przerzuciła się na nożyczki. Jeden włos, drugi, trzeci. Chciałem powiedzieć, że szybciej będzie maszynką, ale z drugiej strony … lubię, jak kobieta koło mnie chodzi, więc milczę. 10 minut. Tyle czasu nie poświęciła mi żadna dziewczyna od blisko 5 lat.


Gdy już zbliżaliśmy się do końca, stwierdziłem, że moja droga Pani niepotrzebnie tak się pieściła. Było od razu odpalić kombajn. I tak nie mam za wiele włosów. Patrzę w lustereczko. No proszę, proszę. Prawie, jak młody bóg. Może nie Zeus, ale Bachus to już na pewno. 

środa, 4 maja 2016

"Dziadowska" matura

- Widziałeś? Widziałeś?
- Ale co miałem widzieć?
- Arkusze maturalne z polskiego.
- No widziałem, i co?
- Duma, co nie?
- Nie rozumiem.
- No nie udawaj.
- Naprawdę nie wiem, o co chodzi.
- Przecież pisali o nas.
- Jak to?

- Dwóch dziadów – Ksiądz i Pustelnik, a temat: „Czy warto kochać, mimo że miłość wiąże się z cierpieniem”? Tylko nie wiem, skąd wzięli tego Mickiewicza, bo jeszcze nigdy z nami nie pił. 

wtorek, 3 maja 2016

Impotencja

Od samego rana ktoś dobija się na mój numer. No ile można, pytam. Skoro trzy razy nie odebrałem, nie odbiorę też za czwartym. A jednak, podnoszę słuch… tzn. wciskam słuchawkę, przecież mam komórkę. Zieloną. Czerwona jest do czegoś innego. Chyba. Nigdy z niej jeszcze nie korzystałem. Znajomy głos. Lekko poirytowany. Słucham cierpliwie i uważnie. Właściwie dochodzi do mnie tylko jedno słowo – „impotencja, impotencja, impotencja”. Patrzę w lustro, tak machinalnie. No nie wiem, może i racja.

Ja tak można? – wrzeszczy mój mączany przyjaciel. Wchodzę co godzinę na Internet, a tam nic. Pusto. Żadnego posta. Kryzys wieku średniego, czy jak? Miały być miliony na koncie, sława, imprezy. A ty co? Śpisz? – kończy swoją tyradę.

Wstaję z łóżka, prostuję koszulę, jeszcze jedno spojrzenie w kierunku lustra.

Mógł od razu mówić, że chodzi o impotencje twórczą, bo już zacząłem się martwić. Ale ja ciągle nad tym pracuję. Nie nad impotencją, nad pisaniem rzecz jasna.  


Mam już nawet okładkę dla książki. Teraz czas na wnętrze.