Pewnym
ruchem ręki przestawiam wskazówkę adaptera w lewą stronę. Muzyczny wehikuł
czasu zabiera mnie w sentymentalną podróż do przeszłości. „Międzynarodówka”
pobudza do działania. „Bój to jest nasz ostatni, krwawy skończy się trud…” –
nucę sobie pod nosem. Jeszcze tylko dokleję wąsik, buława w dłoń i mogę ruszać
w drogę. Zaraz, zaraz. Zapomniałem o najważniejszym. Jest, jest. Charakterystyczna
muszka w stokrotki.
-
Co ty do cholery wyrabiasz? Idziesz na bal przebierańców, czy jak? – warczy w
emocjonalnym podnieceniu.
-
Szykuję się na randkę – odpowiadam spokojnym tonem.
-
Gdzie? – poziom irytacji mojego przyjaciela sięga granic wytrzymałości.
-
Jedna dziewczyna powiedziała, że woli debatę z Korwinem niż kawę ze mną. Oczywiście
rozumiem partyjną solidarność, ale bez przesady. Jak wypiję dwa Reedsy, to
zrobię Jej w Polsce taką monarchię, że do końca życia zapamięta, co to znaczy
stosunek feudalny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz