I
ja mu wtedy mówię, słuchaj chłopie. Tak to być nie może. Musisz wrócić i
wspomóc przyjaciela w potrzebie … Jak to w jakiej? Klimat się zmienia, sucho
jakoś na sercu… rozumiesz? Toć wieszcz polski sławetny Mickiewicz Adam pisał w
czasy dawne na los przyszły miarkując: „Polały się łzy me czyste, rzęsiste”. I
ja, biorąc za wzór, owe wersy lozańskie, do brata mego piekarza-eks, prośbę
takową kieruję: „Wracajże Mości z emigracji, tudzież trunek szlachetny chłodzę”.
Ino list podpisawszy (imieniem własnym, a gnuśnym) prezent swawolny dołączam.
Panny
dostojnej szukałem, co by majestatem i pozą raczyła uczciwość moją zaświadczyć.
Jednakże przemierzając wzdłuż i wszerz, okolice znajome i bliskie, zawodu doświadczył
ogromnie. Niektóre waćpanny nie chciały że mną nawet słowa zamienić, zaś inne dla
niecnych zamiarów wykorzystać pragnęły. Nie ugiął się jednak pod namową
korowodu tego i znalazł dla brata eks-piekarza białogłowę zacną, powabną.
Oto
przedstawiam we własnej osobie: „La-la-la lalunia z niej” :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz